26-600 Radom, ul.Limanowskiego 26/30
48 362-81-85

Konkurs katyński

Zespół Szkół Technicznych im. Tadeusza Kościuszki w Radomiu, ul. Limanowskiego 26/30

Uczniowie naszej szkoły wzięli udział w II Edycji Ogólnopolskiego Konkursu dla młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych pt. „Polskie Serce Pękło. Katyń 1940” organizowanego z inicjatywy Marszałek Sejmu Elżbiety Witek, przez Kancelarię Sejmu . Celem konkursu było upamiętnienie Zbrodni Katyńskiej. Uczniowie musieli do 19 marca 2021 roku przesłać pracę w jednej z trzech kategorii:

  • literackiej – przesłanie pracy pisemnej na temat „Współczesny wymiar kłamstwa katyńskiego”;
  • plastycznej – stworzenie projektu plakatu związanego ze Zbrodnią Katyńską;
  • „tekst piosenki” – przygotowanie tekstu piosenki poświęconej Zbrodni Katyńskiej.

W konkursie wzięło udział czterech naszych uczniów: Grzegorz Oparcik (klasa 3B), Julia Pyrka (klasa 2A), Kinga Radaj (klasa 2Mg), Paweł Szewczyk (klasa 3B). W ramach konkursu pracę przygotował również Oskar Gocel (klasa 2Tg). Jesteśmy dumni z naszej młodzieży, że reprezentowała naszą szkołę na tak wysokim poziomie. DZIĘKUJEMY!

Oto ich prace:

Grzegorz Oparcik – tekst piosenki, Katyń

To w Katyniu zbrodnia była,
Przez Sowietów wykonana
Ludzi światłych w las zawieźli,
znikły potem o nich wieści
I nikt by się nie dowiedział,
Bo te zbrodnie utajnili

Tam tez Anders się pojawił
Z wojska  planem utworzenia
Stalin kłamiąc prosto w oczy,
Opowiedział, o żołnierzach
Ze Polaków nigdzie niema
O Mandżurii mu powiedział

Kiedy zbrodnia się wydała
To ją Niemcom przypisano
Chociaż każdy skrycie wiedział
Ze rosyjska jest to ręka
Nikt by słowa nie powiedział
Bo to temat był zajadły

Wojna wtedy ważna była
A Rosjanie naród straszny
Świat wiec kłamał jak najęty,
Ostrząc tak sowięta zęby
I dopiero po upadku,
Tworu tego sowieckiego

Dane tajne odtajnili
Z których jasno wynikało
Ze morderstwo jest sowietów,
Od tak dawna utajniane
Gdy się prawda już wydała
To jedyną zań zapłatą

Były słowa tak Jelcyna
Ze Prascicie nam Rasjanom
Jednak Rosja jest zajadła
I nikt więcej nie powiedział
Ze przeprasza nas Polaków
I ze tamto zło pamięta

Wola szczuć i niedowierzać
Nam Polakom kłamstwo wkładać
Ze pomimo pamiętników
Dokumentów i dzienników
Z rak radzieckich oficerów
Zadane Polak tam nie zginął

To jest prawda nie wygodna
Ale twarda i gwałtowna
Jak wojenny świat wygląda
I na jakich jest zasadach
Że o prawdę trzeba walczyć
Nigdy prawdy nie oddawcę

Wiec gdy kiedyś ktoś cię zmusi
Abyś kłamstwa wypowiadaj
Odwróć głowę w droga stronę
I na własnych żyj zasadach
Bo bez prawdy jak bez ręki
żyć naprawdę się tak nie da

Prawda zawsze cię dopadnie
Chodźmy nie wiem gdzie uciekał
Trudno nam tak prawdę zbadać
Ale prawda… Prawda nas wyzwala

Julia Pyrka, tekst piosenki – Niebezpieczna wiedza

Już księżyc zgasł, zapadła noc.
Ojca już nie zobaczysz
Więc oczka zmruż i zaśnij już,
Opowiem Ci historię.
Więc oczka zmruż i zaśnij już,
Opowiem Ci historię.

Był sobie huk, był sobie trzask,
i była też histeria
Żyli wśród nas, osoby co,
Wiedzieli, co nas czeka.
Żyli wśród nas, osoby co,
Wiedzieli co nas czeka.

Wieźli ich tam, pieszo szli też
A Katyń był za rogiem.
NKWD przyniosła śmierć,
Dla tych bezbronnych ludzi.
NKWD przyniosła śmierć,
Dla tych bezbronnych ludzi.

Tragiczny los, okrutna śmierć
w udziale im przypadła.
Wór oraz sznur, pistolet też
A później strzał. w tył głowy
Wór oraz sznur, pistolet też
A później strzał. w tył głowy

Lecz żebyś ty, nie mówił nic,
dziecino ma kochana.
Ukryć to chcą, zapomnieć też
Co oni tu zrobili.
Ukryć to chcą, zapomnieć też
Co oni tu zrobili.

Paweł Szewczyk, kategoria literacka

Śmierć, Śmierć to jedna rzecz, która łączy nas wszystkich. Nie ważne kim jesteś szanowanym politykiem, żołnierzem, lekarzem czy może nie dawano narodzonym niemowlęciem. Prędzej czy później spotkasz ja. Nieważny zwód, który wykonujesz czy naród, z którego pochodzisz. Rosjanin, Niemiec, Polak … Żyd. To nie ma znaczenia, każdego to spotka. Jedną rzecz, która jednak zaskakuje w rozważaniach o śmierci jest to, że chociaż wszystkich nas łączy jest ona również zawsze inna. Moim zdaniem każdy człowiek ma przypisany pewien … Grecy nazywali to coś „mojra” – przeznaczenie”?… „Los?”. Los ten jest utajniony a jednocześnie nieunikniony. Coś jak rodzaj perwersyjnej zabawy w stylu “zgadnij, jak zakończy się Twoje życie?”. Jeśli jesteś żołnierzem na wojnie twój los może skończyć się właściwie w każdej chwili… chociaż czasem myślę, że można to powiedzieć o każdym w tych czasach. Wystarczy być w złym miejscu o złym czasie. Załóżmy, że przypadkiem znalazłeś się na służbie w obiekcie niekoniecznie wojskowym, ale akurat podczas ataku terrorystycznego… Albo jesteś cywilem, lekarzem, dzieckiem… to nie ma większego znaczenia i akurat przechodziłeś w złym miejscu w złym czasie lub obok złej osoby. Albo byłeś po prostu Żydem albo Polakiem w powstaniu żydowskim czy warszawskim. Hmmm… Pomyśleć jak mało wystarczy, aby odkryć ten nasz „tajny los”. Może cię ciekawić kim ja jestem i dlaczego mówię o śmierci w taki sposób… Cóż, to kim jestem nie ma większego znaczenia, nie będę zaprzątał Ci tym głowy w dalszej części tej opowieści, nie będę przynajmniej podawał Ci mojego imienia i nazwiska, wzrostu, adresu zamieszkania czy jakichkolwiek danych które możesz przypisać tylko mi. To nie ma większego sensu. Chciałbym abyś sam dopowiedział sobie kim jestem. Chciałbym pozostać trochę tajemniczy, może jestem kimś o kim słyszałeś z filmów, książek, kimś kogo nazwałbyś dziadkiem, kolegą, kimś z dalszej rodziny, może kimś kogo grób mijałeś i czytając imię przeleciał ci pot po plecach jakbyś czuł, że znasz tą osobę albo że twój los jest w jakiś sposób z nią spleciony… Jestem żołnierzem polskim, a dokładniej oficerem wojska polskiego. Jest rok 1940, znajduje się w klasztorze prawosławnym w Kozielsku, który Sowieci tak jak zresztą pewnie inne klasztory zamienili na więzienia. Tak przynajmniej wynika z rozmów pilnujących nas strażników. Powinienem powiedzieć znajdujemy… Bo nie jestem tu sam wraz ze mną są inni oficerowie. Jesteśmy w obozie NKWD dla jeńców wojennych. Rosjanie przesłuchują nas, próbują werbować do przejścia na ich stronę kłamstwa, którą oni nazywają prawdą. Znajomość rosyjskiego przydaje się trochę w tych warunkach. Z tego co usłyszałem mamy być przewiezieni na jakąś stację kolejową. Słyszałem wyraźnie “stancija Gniezdowo”. Po co? Możesz domyślać się po początku mojej wypowiedzi jak widzę swój dalszy „los”. Los jak los. Taki widocznie był mi pisany od narodzin… Nie mam zbyt wiele do dodania a czuje na plechach, że kończy mi się już czas, że za chwilę mnie opuścisz i już nigdy nie usłyszymy się ponownie. Zapamiętaj jedno zdanie „Walcz o prawdę”, nie zapominaj o niej. Wielu ludzi przyjdzie do Ciebie i będzie próbowało Ci wmawiać, że rzeczy, które wiesz i widzisz są inne. Czasami mogą mieć rację i nie należy tego odrzucać. Ale bądź czujny! Jest wielu ludzi, którzy zmienią prawdę po to, aby pasowała do nich i jeśli ty będziesz głosił inną prawdę niż oni to będą gotowi Cię zabić, żeby ich fałszywa prawda zwyciężyła. To czyste zło. Walcz o prawdę. Ach… czas na mnie słyszę gwizd… dzwon… alarm. Żegnaj przyjacielu…

W pokoju rozbrzmiał dźwięk budzika telefonu

Paweł nagle obudził się jakby porażony prądem. Chwycił szybko ze telefon. Wyświetlacz na chwilę oślepił jego oczy „12 maja 2021 4:00” czyta w myślach, datę alarmu. Wyłączył go równie szybko jak się pojawił. Kto do cholery ustawił alarm na taka godzinę? Czy to jakiś żart? , pewnie Grześka, któremu dal ostatnio telefon.
– Idiota – Mówi w myślach.
Wyłącza alarm i odkłada telefon, w pokoju znowu zapadła całkowita ciemność, jedynym źródłem światła jest delikatny blask księżyca z za okna. Paweł przekręca się na bok i próbuje zasnąć. Nie jest to jednak takie proste, po śnie, który mu się przytrafił. Słowa, które usłyszał są jak dzwon w jego głowie, gdy zamyka oczy. „Walcz o prawdę” …Dlaczego to mi się przyśniło? Tak jakbym naprawdę z kimś rozmawiał! Leży tak chwile w rozmyślaniu słysząc w głowie coś jakby strzępki z tego snu. Jednak po pewnym czasie nierwana błogiego snu pochłania go całkowicie i w końcu zasypia.

Budzi go blask wstającego słońca, nie jest to jego ulubiony moment dnia. Przechodzenie z krainy błogiego snu, mar sennych do świata lekcji online, całej tej kwarantanny nie jest jego ulubioną formą spędzania czasu. Podnosi telefon, „12 maja 9:32”.
– Cholera…- Mówi w myślach – Historia… Zaspałem
Włącza szybko aplikacje Teams. Loguje się na lekcje
– Robert Mikulski
– Jestem
– Grzesiek Oparcik
– Obecny
– Paweł Szewczyk
– Jest, jest Soreczko – Mówi jak najmocniej tłumiąc zaspanie w głosie
– Ufff, musiała się spóźnić mam szczęście – mówi w myślach z nieudawaną ulgą.
Dalsza część listy zawsze mu ucieka, nie ma ona i tak większego znaczenia. Pozostały czas wykorzystuje na założenie jakiejś koszulki, spodni i usadowienie się za biurkiem. Dziś wyjątkowo musi się przygotować do “aktywnego uczestniczenia w lekcji” … W końcu dzisiaj test. Pobudka o 4 rano i te bezsenne myśli dały o sobie znać w porannym zmęczeniu. Nie była to najbardziej relaksacyjna noc. Gdy sprawdzanie listy dochodzi do końca, zaczyna się moment, który go interesuje.
– Kochani. Dzisiaj ważny temat lekcji, porozmawiamy o zbrodni Katyńskiej
W tym momencie po jego plecach przechodzi pot. To bardzo nieprzyjemne uczucie… Jakby niepokoju. W pamięci Pawła odżywają strzępy ostatniego snu
“…przeleciał ci pot po plecach jakbyś czuł, że znasz tą osobę albo że twój „los” jest w jakiś sposób z nią spleciony”.
Te słowa w niewyjaśniony sposób wracają i zaczynają krążyć mu po głowie. Trwało to chwile.
– Dobra panowie udostępniam wam ekran, jak to się …Widzicie prezentację?
Te słowa przerywają rozmyślania Pawła.
– Wygląda na to, że testu nie będzie – Myślał Paweł, ale z każdą chwila czuł się coraz bardziej senny
Zmęczenie było na tyle nagle i silne, że nie minęło kilka chwil a Paweł leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach.
– Potrzebuje chwili na odpoczynek… 5 min – i mówiąc te słowa, zasnął
Było mu bardzo zimno, wokół niego była jedynie ciemność, chciał podnieść powieki, ale nie mógł, chciał ruszyć ręką, obrócić głowę, ale również nie mógł… Był bezwładny jak upadłe drzewo w lesie. Po chwili jednak jakby jakaś siła otworzyła powieki za niego. Leżał gdzieś w dole, dokoła niego było pełno ciał a nad dołem rozpościerało się piękne wiosenne niebo, jednak odczuwał smutek patrząc na nie. Nie czuł, o dziwo strachu, niepokoju… po prostu tylko smutek. Nagle do dołu coś spadło, coś jakby ludzkie ciało. W tym momencie zobaczył, że nad dołem stoją dwie osoby. Jedna postać klęczała, druga zaś stała za nią i wykonywała jakiś gest za jej głowa. Po tym geście pierwsza postać spadała do dołu, a jej miejsce zastępowała kolejna. Nikt ani nic jednak nie wydawało dźwięków. Całość to przypominała pewien niemy spektakl, gdzie miejsce aktora zastępował kolejny aktor, a poprzedni stawał się nikomu nie potrzebnym rekwizytem, który musi zejść ze sceny. Przedstawienie bez widowni można by powiedzieć, bo oprócz tych dwóch postaci wokół nie było widać żywej duszy. Obraz trwał jeszcze chwile, a wraz z nim przybywało kolejnych to “aktorów”, spektakl ten zdawał się być w pewnym sensie nieskończoną pętlą. Po chwili jednak coś go przerwało. Ta sama siła, która otworzyła mu oczy tym razem zadecydowała, że znowu zostaną one zamknięte. Paweł znowu pogrążył się w ciemnościach. Ale nie trwało to długo. Kolejna scena jaka ujrzał zdawała się być tym samym miejscem, ale jakby z innej perspektywy. Nie czuł ciała, ciężaru rąk, nóg, głowy a jego punkt widzenia zdawał się wskazywać, że stoi na ziemi obok miejsca, w którym chwile wcześniej był ten… grób. Był tam sam.
“Los jak los. Taki widocznie był mi pisany od narodzin…”
Wraz z tymi słowami coś zaczęło się zmieniać na scenie, w około zaczęły pojawiać się jakieś czarne postacie. Ich sylwetki nie były wyraźne, całe ciała było na poł przezroczyste, ale z konturów dało się zauważyć, że owe duchy są jakby w mundurach. Od razu na myśl nasuwały się radzieckie. Żołnierze najpierw snuli się bez celu, wchodząc i przenikając się nawzajem. Podczas snucia się widać było przemiany w duchach, ich mundury zmieniały się na takie które bardziej przypominały niemieckie. Wśród nich wyróżnił się jeden duch wyglądał on inaczej niż wszystkie, on jako jedyny nie zmieniał się. Jako jedyny też zdawał się wiedzieć, gdzie idzie. Szedł w prostej linii do pewnego określonego punktu, z którego można było widzieć wszystkie duchy. Gdy do niego dotarł obrócił się przodem do reszty duchów. Te na ten gest zatrzymały się i również obróciły się w jego stronę. W tym momencie nie było już tam rosyjskich mundurów zostały tylko niemieckie. Radziecki duch wykonał gest niczym dyrygent, a wszystkie duchy jakby nigdy nic ruszyły do tańca były jak marionetki ciągnięte przez kogoś innego na sznurkach. Taniec ten nie był szczególnie udany, był nieskoordynowany i wydawał się chaotyczny, niepoukładany. Po prostu był. Tańczące duchy zdawały się też wraz z tańcem zmienić swoje kształty, rozmiary tak jakby musiały się do czegoś albo kogoś dopasować. Spektakl ten też zdawał się nie mieć końca jak poprzedni, co prawda duchy zmieniały się i swój styl tańca, ale nadal robiły mniej więcej to samo.
“Jest wielu ludzi, którzy zmienia prawdę po to, aby pasowała do nich”
Po tych słowach scena znowu uległa zmianie. Wszystkie dotychczasowe duchy znikły, tak szybko jak się pojawiły. Na ich miejsce jednak pojawił nowy nieznany byt bijący jasną poświatą. Siedział z podkulonymi nogami pod drzewem naprzeciwko Pawła. Jakaś siła podpowiadała mu, aby ruszyć w stronę nieznanego bytu. Tak też zrobił, nie czuł swojego ciała. Uczucie towarzyszące przemieszczaniu się przypominało bardziej wjeżdżanie po schodach ruchomych, gdzie wszystkie ruchy są wykonywane za ciebie, ale jednak przemieszczasz się do obranego celu. Kiedy Paweł doleciał do ducha ten go nie zauważył. Poczuł przymus, że musi usiąść przy nim i oglądać otaczający go krajobraz. Nadal towarzyszyło mu uczucie smutku. Całość krajobrazu tym razem wyglądała trochę jak czarno-białe zdjęcie wyjęte ze starego rodzinnego albumu, który leży na szafce zapomniany od niepamiętnych lat. Ale albumu, który jednocześnie czeka na otworzenie. Gdy chwilę tak oglądał krajobraz, byt, obok którego siedział zaczął się jakby ożywiać. Może było to spowodowane jego obecnością, a może jakimiś czynnikami, o których za chwile miałby się dowiedzieć. Duch zaczął nagle bez żadnego uprzedzenia mówić patrząc w ścianę lasu.
– Przyjacielu… – zaczął ochrypłym głosem, ale pełnym troski – Wiem co widziałeś, to wszystko co tu się wydarzyło stało się naprawdę może w trochę innej formie niż zostało to przedstawione, ale nie zmienia to faktu, że było to tu, naprawdę.
Uczucia, które towarzyszyły mu podczas słuchania tej wypowiedzi trudno opisać. Było to jakbyś był świadom realności sytuacji, jej powagi i wszystkiego co się z tym wiąże a jednoczenie byłbyś przekonanym, że jest ona kompletnie nierealna.
– Fakt tego co się tutaj stało jest wykorzystywany przez wielu ludzi. Przy bardzo różnych okazjach. Czasami, aby głosić pamięć poległych, czasami dla chwili zadumania nad tragicznym losem. Ale równie często dla głoszenia kłamstwa. Dla zatajania prawdy poprzez zastępowanie jej kłamstwem. Wielu ludzi u władzy szczególnie w Rosji podważa to co się tutaj wydarzyło, wyszydzając nas Polaków, kłamiąc o sfałszowanych dokumentach. Tylko po to, aby zyskać trochę siły politycznej i umyć ręce od brudnej odpowiedzialności swoich poprzedników. Żeby uniknąć kary, którą powinni ponieść za zbrodnie ich przodków. Nie chodzi o cenę krwi, ale przynajmniej posypanie głowy popiołem. Ta prawda tyle lat leżała zakopana głęboko w tych dołach śmierci. Wielcy tego świata nie chcieli jej. Ale prawda zwycięży – ciągnął duch swój monolog.
– Ale po co to wszystko? – Pytam sam siebie w myślach, po chwili widzę, że duch jakby czyta w nich i zaczyna znowu mówić.
– Te rzeczy mają na celu stworzyć wizerunek Polaka wiecznie obrażonego, który ma nieuzasadnione pretensje i niby to poprzez rozpamiętywanie dawnych ran nie można się z nim porozumieć co do przyszłości.
– Ale jaki to wszystko miałoby sens? – Zadaje kolejne pytanie w myślach, a duch znowu na nie odpowiada.
– Taki, żeby zataić prawdę. Zamordowali nas, bo byliśmy Polakami. Bo prawdy, które wyznawaliśmy leżały w poprzek interesów ich ideologii. Ideologii demonicznej, która niby to miała stworzyć nowy lepszy świat. A tak naprawdę prowadziła go do zagłady. Prawda może nawet nie leży w szukaniu winnego, wszak linia dobra i zła przecina serce każdego, ale w pamięci o tym co tu się stało i wyciągnięciu wniosków. Cierpienie i ofiara mają jedynie wtedy sens, gdy nada się im jakieś znaczenie i wydane zostaną owoce. Nie wolno, nie można określić tego co się tu wydarzyło mianem zasadnego albo chociaż koniecznego. Sensem więc jaki można nadać temu zdarzeniu jest to by walczyć o prawdę. Bo prawda w rezultacie zwycięży i wyzwoli nawet winnych, a może przede wszystkim ich! Ci, którzy dokonali zbrodni muszą przyjąć prawdę! Nawet jeśli to dla nich kosztowne. Nie ma innej drogi. Bo jeśli tego nie zrobią, zginą. Staną po stronie kłamstwa i wraz z duchem kłamstwa zginą na zawsze. W tym momencie nastąpiła zmiana w zachowaniu rozmówcy Pawła. Jego wizerunek zaczął się coraz bardziej rozmywać. Wraz ze swoim znikaniem zdawał się coraz mocniej przekazać coś, jakby wykrzykiwać ostatnie słowa.
– Szukaj prawdy Paweł…
Te słowa obudziły go. Nie był już dole w ziemi ani w lesie, był w dobrze znanym sobie miejscu. Był w swoim pokoju. Jak każdy po obudzeniu się był trochę przytłumiony, i ciężko było mu odróżnić to co się działo przed chwilą w snie od tego co dzieje się tu i teraz. W słuchawkach nie było słychać nikogo, nawet szmeru komputera. Co oznacza ze lekcja musiała się skończyć. Nie patrzył na to ile spał czy zaspał na coś czy miał coś do zrobienia. To nie miało znaczenia, coś powtarzało mu nadal w głowie słowa “Szukaj prawdy Paweł”. Włączył wiec wyszukiwarkę i zaczął szukać informacji. Szukając czuł się jak detektyw próbujący rozwikłać zagadkę zabójstwa. Można powiedzieć, że nie był daleko od prawdy z tym uczuciem. Szukając informacji w internecie natrafił na wiele artykułów o chwytliwych nagłówkach
“Rosja nadal próbuje wytrzeć z pamięci Katyń” na stronie rp.pl
“Wszystkich uczestników „międzynarodowej konferencji łączyło jedno – negowanie odpowiedzialności ZSRR za jedną z największych zbrodni XX wieku.”
Albo “Rosyjska sztuka oszukiwania Francuzów – o „Świętej Rusi” Alaina Besançona” na stronie kulturaliberalna.pl. W tym artykule szczególnie przykuło jego uwagę jedno zdanie „Sztuka kłamstwa jest tak stara jak sama Rosja”.
Na stronie polskieradio24.pl znalazł niewygłoszone przemówienie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
„Tych ludzi zgładzono bez procesów i wyroków. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Czym jest śmierć dziesiątków tysięcy osób – obywateli Rzeczpospolitej – bez sądu? Jeśli to nie jest ludobójstwo, to co nim jest?”
– Czytając to wszystko przypomniał sobie alegoryczną bajkę, którą tata opowiadał mu, gdy był mały.

“Dawno, dawno temu żyło kłamstwo i prawda, kiedyś kłamstwo odwiedziło prawdę w jej domu
– Wyjrzyj za okno prawdo jest tak piękna pogoda – powiedziało kłamstwo
Prawda z niedowierzaniem wyjrzała za okno i ze zdumieniem stwierdziła, że rzeczywiście jest piękne słońce.
– Wyjdź ze mną na spacer prawdo – poprosiło kłamstwo
Kłamstwo zaprowadziło prawdę nad jezioro, oboje zdjęli ubrania, kłamstwo, aby ośmielić prawdę weszło jako pierwsze do wody, a tuż za nim widząc to weszła prawda. Cieszyły się kąpielą oboje prze pewien czas. Jednak, gdy prawda zajęła się przyjemnościami kąpieli kłamstwo wyszło z wody i ubrało się w jej szaty. Od tego momentu kłamstwo chodzi po świecie podając się za prawdę, a prawda nie podszywa się pod kłamstwo, bo jest prawdą”.

Kinga Radaj, kategoria plastyczna

 

Skip to content